Nasza wielka włoska przygoda

Nasza wielka włoska przygoda

Nasza wielka włoska przygoda zaczęła się od kilkunastogodzinnej podróży przez Czechy i Austrię (także Alpy) w kierunku Włoch do uroczego miasta Padwa na północy w regionie Wenecji Euganejskiej. W Padwie na uniwersytecie studiowali wielcy Polacy: Jan Kochanowski, Jan Zamojski (którego Padova tak zauroczyła, że sprowadził do Polski mistrzów włoskich, aby – wzorując się na tym mieście – zbudowali… Zamość! – piękne miasto, które zwiedzaliśmy jesienią:) oraz Mikołaj Kopernik. My zwiedziliśmy dwie stare bazyliki z dziełami wielkich mistrzów: pod wezwaniem św. Justyny i oczywiście bazylikę św. Antoniego, którego życie nierozerwalnie kojarzy się z Padwą. Spacerując, słuchaliśmy historii Palazzo della Regione oraz Palazzo del Capitanio.

Po całonocnej podróży i zwiedzeniu Padwy, pojechaliśmy do uroczego, turystycznego Rimini, do naszego pierwszego hotelu. W Rimini spacerowaliśmy nad morzem po pięknej marinie i wieczorkiem po starówce w starej dzielnicy San Giulianona. Podziwialiśmy po drodze starożytne zabytki: Most Tyberiusza oraz Łuk Augusta, z którym wiąże się wspaniała historia: otóż łuk ten wyznaczał krańcowy punkt starożytnej drogi Via Flaminia i  został wzniesiony w 27 roku p.n.e. z polecenia cesarza rzymskiego Oktawiana Augusta.

San Marino nas urzekło! Położenie i historia tego miejsca są niesamowite. San Marino to najstarsza republika na świecie, która zachowała swoją niepodległość przez ponad 1700 lat, otoczona przez Włochy. Położona jest w górzystym terenie wchodzącym w skład pasma Apeninów. Najwyższy szczyt Monte Titano osiąga wysokość 749 m n.p.m. To jedno z najmniejszych państw Europy.

W naszym wycieczkowym rankingu na najpiękniejsze miejsce na trasie wycieczki zwyciężył Asyż! To stare miasteczko, położone na wzniesieniu, olśniło nas swą wiosenną magią. Poczuliśmy się w nim jak przed wiekami święty Franciszek. Historia tego niezwykłego świętego, której słuchamy w szkole, tutaj się zmaterializowała. Wrócić do Asyżu stało się odtąd marzeniem wielu z nas. Jeszcze raz przyjrzeć się dziełom Giotta, eksplorować wąskie uliczki na wzniesieniach, zachwycać się ciszą, która w Asyżu jest taka nieziemska…

W końcu droga do Rzymu. Prawdziwe powiedzenie brzmi: Wszystkie drogi prowadzą z Rzymu; nas jednak wszystkie drogi prowadziły do Rzymu. I stało się! 2 dni muśnięcia tego cudownego, wiecznego miasta pozostawiły niezapomniane wrażenia. Oglądaliśmy Rzym w dzień, wieczorem i nocą. Chłonęliśmy atmosferę uliczek, zabytków, nowoczesnego, południowego slow. Po prostu dolce vita! Ta przygoda zaczęła się od Watykanu. Co prawda dwie i pół godziny oczekiwania w kolejce do wejścia do Muzeów Watykańskich nas zaskoczyło, ale daliśmy radę. Przewodniczki poprowadziły nas po wnętrzach papieskich, opowiedziały niezwykłe historie zgromadzonych tam skarbów kultury europejskiej i TO, na co czekaliśmy: Kaplica Sykstyńska z wielkim dziełem Michała Anioła. Potem było jeszcze bardziej niezwykle. Weszliśmy do Bazyliki Świętego Piotra. Tuż przy wejściu zachwyciła nas Pieta – rzeźba Michała Anioła. Z dumą stanęliśmy przed grobem papieża Polaka świętego Jana Pawła II. Apogeum przeżyć w tym miejscu był ołtarz – wielkie dzieło Berniniego. Przygodę w Watykanie zakończyliśmy na tarasie widokowym na kopule bazyliki, z którego rozpościera się najpiękniejszy widok całego Rzymu. Ach!

Drugi dzień w Rzymie to spotkanie ze światem antycznym: Koloseum, Forum Romanum, Panteon, starożytne mury, akwedukty, pomniki oraz ze światem barokowym: fontanna di Trevi – najbardziej znana barokowa fontanna w Rzymie, która została zbudowana z inicjatywy papieża Klemensa XII w miejscu istniejącej wcześniej fontanny zaprojektowanej przez Leona Battiste Albertiego z 1435 r.; fontanna Czterech Rzek na Piazza Navona. Wieczorem weszliśmy na Awentyn, jedno ze wzgórz rzymskich. A na Awentynie przez dziurkę od klucza oglądaliśmy… niespodzianka! – kopułę Bazyliki świętego Piotra w Watykanie. Na Awentynie znajduje się także kościół pod wezwaniem świętych: Bonifacego i Aleksego, w którym tuż przy wejściu znajdują się drewniane schody, pod którymi Aleksy – postać znana z Legendy o świętym Aleksym, którą omawiamy na języku polskim – dokonał swych dni. Kościół tez zbudowano w IV wieku nad pałacem rodziców Aleksego. Pożegnaliśmy Rzym nocą. Widok i przeżycia warte wysiłku i zmęczenia.

I na koniec Wenecja. Miasto na wodzie. Do historycznego centrum Wenecji płynęliśmy statkiem, był wczesny ranek, a zza chmur wyjrzało słońce. Bajka! Po śniadanku w klimatycznych kafejkach, wjechaliśmy na najwyższą wieżę widokową – dzwonnicę św. Marka, wysoką na 99 m. Po Wenecji oprowadzała nas przesympatyczna pani Ania, która opowiedziała niezwykłą historię tej republiki, wskazała najciekawsze zabytki: bazylikę świętego Marka, Pałac Dożów, Most Westchnień; poprowadziła nas szlakiem Jamesa Bonda oraz wąskimi uliczkami dla lokalsów. Wrażenie zrobił na nas Most nazywany Ponte Rialto i Wielki Kanał. Czas spędzony w Wenecji był magiczny. To piękne miasto, tętniące życiem, radosne, urokliwe, zachęcające do powrotu. Na pewno! A więc arrivederci Italia:) (Do zobaczenia, Italio!).

A teraz migawki z naszych talerzy:):):) Ach, te włoskie smaki!

Szczególne podziękowania dla naszych Pań: Beaty Palmąki, Anny Wacławczyk, Agaty Świder, Natalii Czerneckiej! Dziękujemy i czekamy na kolejną przygodę:)